sobota, 30 marca 2013

Rozdział 4.

Kiedy myślisz, że jest już tak źle, że nic nie da się zrobić, kiedy opadasz ze wszystkich sił poddając się bez walki, kiedy porzucasz marzenia i udajesz, że Ciebie to nie dotyczy. Dlaczego to robisz, dlaczego upadasz, żołnierzu? Skoro możesz się podnieść, spojrzeć przeszkodzie w twarz i bronić się. Więc dlaczego upadasz? Dlaczego się poddajesz? Dlaczego bez walki? Dlaczego nie walczysz o marzenia? o ich spełnienie? Dlaczego nie walczysz o miłość? Tylko dążysz do wiecznej nienawiści. Dlaczego myślisz tylko o sobie? Nie przejmujesz się innymi? Czemu nie wybaczasz? Po co się mścisz? Dlaczego nie pomagasz ludziom? Dlaczego dążysz do cierpienia? Swojego i ludzi dookoła? Dlaczego się smucisz? Dlaczego nie potrafisz odpowiedzieć na żadne z tych pytań? 
Bo się boisz. Jesteś tchórzem. Nie rozumiesz na czym polega życie. Nie kochasz. Nie wiesz czym jest miłość. Nie rozumiesz sensu jej bycia. Poglądy zakorzenione w Twoim umyśle przesłaniają Ci prawdziwy sens życia.

Kiedy kochasz, i wiesz, że kochasz, dlaczego pozwalasz żeby ukochana osoba cierpiała? Przez Ciebie? Czemu o nią nie walczysz, o waszą miłość? Dlaczego chowasz głowę w piasek i udajesz, że Ciebie to nie dotyczy? Czemu tchórzysz? Skoro kochasz. Czemu nie potrafisz wyrazić swoich uczuć. Tak prostym gestem. Dwoma słowami, które mają takie piękne znaczenie?
Bo nie wierzysz w miłość. Nie chcesz w nią uwierzyć. Myślisz, że tak jest lepiej. Mylisz się, wcale nie jest lepiej, bo ty powoli umierasz. Tam w środku. Twoje serce rozpada się powoli. I to jest proces nieodwracalny. Więc uratuj je, póki jeszcze możesz. Pozwól mu kochać, i być kochanym, nie udawaj, że wcale go tam nie ma, zbierz odwagę i walcz, bo kto o nic nie walczy, ten zginie z byle powodu. 

-Harry-
Życie jest tak cholernie trudne. Przynajmniej moje, i ja już po prostu sobie z tym wszystkim nie radzę, nie potrzebuję jakichś głupich pocieszeń czy współczucia, potrzebuje tylko go zobaczyć. Tylko zobaczyć i nic więcej. Uświadomiłem sobie, że my byliśmy największym błędem jaki w życiu popełniliśmy. Od początku wiedzieliśmy, że to się nie uda, to miała być taka zabawa. Głupia gierka. Jednak to przerodziło się w coś nad czym straciliśmy kontrolę. Ty i ja, tak? To nigdy nie było pewne. Myśleliśmy, że kiedyś się tak po prostu rozstaniemy i to będzie koniec. Myliliśmy się, wiesz? To nie takie proste jak myśleliśmy. 
Ale przecież skoro już popełniliśmy ten błąd to dlaczego teraz mamy rezygnować, poddawać się? Dlaczego nie możemy bawić się w to dalej, skoro to była tylko niewinna gra, humm? Oh, no tak, przecież my zakochaliśmy się w sobie, i teraz już nie byłoby tak kolorowo, masz rację, jednak ja uważam inaczej. Skoro zabrnęliśmy już tak daleko to dlaczego mamy nie brnąć w to dalej? Dlaczego mamy się w sobie nie zakochiwać z dnia na dzień coraz bardziej? No tak, ja wiem, zawiodłem Cię, i ty mi nie wybaczysz. Jednak ja się tak łatwo nie poddam. 

Tylko jedna chwila, to wszystko czego potrzebuje
Jestem jak zraniony żołnierz, który potrzebuje opatrunku
Najwyższy czas bym był szczery, tym razem błagam
proszę nie rozwódź się nad tym,
bo naprawdę tego nie chciałem

Nie mogę uwierzyć że powiedziałem, że zostawię naszą miłość upadłą
ale to nie ma znaczenia bo naprawię to, przebacz mi
Każdy dzień, który spędziłem daleko od ciebie rani nasze dusze na wylot
Musi być jakiś sposób, bym mógł to naprawić, jakoś

-Clarie-
Można się mylić w wielu sprawach, ale czy pomyłka w miłości musi sprawiać aż tak wielki ból? Bo co to za różnica, pomylić się w liczbach, czy w miłości, zawsze byłam szczęśliwa, jednak ostatnio bardzo dużo się zmieniło. Z przyjaciółkami podbijamy x factor? Można to tak nazwać? Bo nie możemy tego nazwać podbijaniem świata, bo tak nie jest. 
Stałam w jednej z budek telefonicznych i trzęsąc się z zimna próbowałam wystukać numer. Tak dobrze mi znany numer. Tylko, co ja robiłam? Dlaczego w ogóle tam dzwoniłam? Czemu chciałam rezygnować? Skoro właśnie spełniałam swoje marzenia? Dlaczego chciałam wracać do domu? Odłożyłam słuchawkę na miejsce i uchyliłam drzwiczki. Chłodny wiaterek owionął moją zziębniętą twarz, wciągnęłam powietrze do płuc i wyszłam z tej budki. Co ja w ogóle tu robię? Po co tu jestem? Nie mogłam zebrać myśli w jedną całość. Analizowałam każdy szczegół próbując doszukać się odpowiedzi. Bo czemu akurat ja? Jest tyle ludzi na świecie. O wiele bardziej utalentowanych ode mnie, i to akurat ja dostałam tak ogromną szansę na zrobienie czegoś w życiu. Odwróciłam odruchowo głowę do tyłu i wpadłam na kogoś.
- Przepraszam, ja.. nie.. - zawiesiłam się w połowie zdania kiedy zobaczyłam znajomą twarz kilka centymetrów od mojej. 
- Oo, Clarie, tak? Miło cię znów zobaczyć. - powiedział z uśmiechem chłopak. - Może dasz się zaprosić na gorącą czekoladę? 
- Wiesz, może nie powi... chociaż, pieprzyć zasady. Z miłą chęcią. - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. 

Tak, ja, ja wiem, że ciężko jest pamiętać,
Jacy kiedyś byliśmy
Jeszcze trudniej jest sobie wyobrazić,
Że nie ma cię już obok mnie
Mówisz, że za późno by to naprawić
Ale czy jest za późno by spróbować?
I w naszym czasie, który zmarnowałaś
wszystkie z naszych mostów spłonęły

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 3.

Jego każda myśl, jego każde słowo, jego każdy dotyk, jego każde spojrzenie obijało się o Harrego. Choć tak bardzo chciał, tak bardzo się starał nie mógł o nim zapomnieć, Harry cały czas był obok niego i wspierał go, bo nadal go kochał. Ale co z tego, że go kochał, jak Zayn nie da mu już kolejnej szansy. Nie zaufa mu już więcej. Nigdy. Pomimo jak Harry by się starał. Zayn już postanowił.

-Zayn-
Gdybym... gdybym wiedział jak to się skończy nigdy bym tego nie zaczynał. Nigdy nie pozwoliłbym Harremu mnie pocałować... a One Direction nadal by istniało, i nikt by nas nie rozdzielił. A te wszystkie wspomnienia nigdy by nie siedziały w mojej głowie.
~ ~
- Mogę? - spytał Harry wplatając swoje palce w moje włosy. Cały czas patrzyłem mu w oczy. W jego idealne zielone oczy.
- Kocham cię. - powiedziałem pewnie, chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie przywierając do mnie całym ciałem, oplotłem ręce w okół jego szyi i przyciągnąłem go jeszcze bliżej siebie.
~ ~
Siedzieliśmy na podpisywaniu płyt, gdy poczułem, że ktoś do mnie dzwoni, odebrałem nie przerywając pisania.
- Witaj kochanie. - zamruczał Harold.
- Po co do mnie wydzwaniasz skoro siedzisz obok mnie? - zaśmiałem się.
- Bo cię kocham. I chciałem cię spytać czy dałbyś mi w twarz jeżeli bym cię teraz pocałował.
- Pewnie nie. - odpowiedziałem uśmiechając się do swoich myśli.
~ ~
Czasami też mieliśmy gorsze chwile.
- Jesteś jakiś... nienormalny! Nie dotykaj mnie! - krzyczałem.
- Wiesz co. Mam cię dość! Ty tylko cały czas narzekasz!  I nic poza tym!
- Może mi jeszcze powiedz że cię nie kocham i że cię zdradzam!
- Bo tak jest!
- Teraz to już przesadziłeś! To koniec. Nie dzwoń, nie pisz, nie przepraszaj. W ogóle najlepiej by było jakbyś zniknął z mojego życia na zawsze! - krzyknąłem, wziąłem bluzę i wyszedłem trzaskając drzwiami. Pojebany, no pojebany no. Idę się upić.
~ ~
Niektóre kłótnie kończyły się o wiele gorzej, ale zawsze po jakimś czasie było lepiej, jednak ostatnia kłótnia zmieniła wszystko... i dzięki niej przejrzałem na oczy.

I ten rodzaj bólu
Tylko czas może uleczyć
Dlatego coraz trudniej jest mi pozwolić ci odejść
Nie mogę nic zrobić
Bez myślenia o tobie
Dlatego coraz trudniej jest mi pozwolić ci odejść
Jeśli jest pigułka
Która pomoże mi zapomnieć
Bóg wie, że jeszcze jej nie znalazłem
Chociaż bardzo bym chciał
Boże, staram się...

-Harry-
Szedłem powoli ciemnym korytarzem, nie śpieszyło mi się nigdzie. Mam wolną godzinę. Przeskoczyłem poręcz na schodach i znalazłem się na parapecie wielkiego okna. Nikt mi tu nie przeszkadzał. Mogłem pobyć sam, tak bardzo tego ostatnio potrzebowałem... 
Obracałem mój telefon w palcach co chwilę zerkając na wyświetlacz, nadal miałem jego zdjęcie na tapecie, ale wcale nie chciałem go zmieniać. Przypominało mi o nim. Tak bardzo go potrzebowałem...
- Mogę? - spytała wysoka blondynka patrząc na miejsce na przeciwko mnie. Skinąłem głową, ona szybko usiadła cały czas patrząc na mnie.
- Clarie, tak? - spytałem w końcu. 
- Tak. A więc ty znasz moje imię, a ja twojego nie. 
- Harry. 
- Przepraszam, wiem, że się wtrącam, czego nie powinnam robić, ale widzę że coś cię gryzie i nie daje ci spać po nocach, ja wiem że to nie moja sprawa, ale... 
Przerwała kiedy mocno się w nią wtuliłem, miałem dość tego wszystkiego... tłumiłem to w sobie tak długo aż w końcu wybuchło. 
- Ja... ja go kocham, a on odszedł. Zostawił mnie, kiedy tak bardzo go potrzebuję, jego nie ma. Ja wiem, że to przeze mnie, ale... ja tego nie chciałem, nie chciałem go ranić... nie chciałem żeby wyjeżdżał. Myślałem że to będzie na zawsze, że my będziemy na zawsze, że One Direction będzie na zawsze. W pełnym składzie.
Clarie nic się nie odezwała, w pewnym sensie cieszyłem się że nic nie mówi, że nie współczuje, że nie wciska bajeczek tupu "wszystko będzie dobrze" czy "wszystko się ułoży" że nie doradza... tylko po prostu jest, a ja mogę się komuś wygadać... 

-Ellie-
- Zróbmy sobie herbatę z wody po pierogach... Stasiu... Stasiu tam są rodzice... Stasiu. Nie! Nel! Leż spokojnie! -nawijała Cat odgrywając jakiś teatrzyk. Boże, co za laska hahahahahha. - Chodźmy uprawiać sport ekstremalny!
- Co?! Cat... dobrze się czujesz? - spytałam zdziwiona.
- Zróbmy pranie, to jak sport ekstremalny! Ej, ej, ej! Zastawmy pułapkę dla idiotów! - nadawała, a ja nadal nie rozumiałam nic z tego co ona mówiła. Jak zawsze z resztą. 
- Jaką pułapkę? Co?
- No w Taxi tak było! Zastawmy pułapkę dla idiotów! Czyli dla nas? Nie! Dla nich! Ej, też czujesz się czasami tak jakby ktoś jebnął ci patelnią w ryj? - spytała zamyślona. 
- Tak... co... y... znaczy nie... - mówiłam przyglądając się ślicznemu blondynowi. 
- Uhuhuhuhuhuhuh. Ktoś tu się zakochał... - zaświergotała Cat. - No idź, idź! I bierz póki ciepły bo potem się zzimni! - krzyknęła za mną popychając mnie w jego stronę.

-Cat-
Ellie długo nawijała z tym kolesiem a ja patrzyłam przez okno podziwiając idealnie piękny korytarz na przeciwko. Nagle zobaczyłam tam Clarie! Ooo kurwa! Piczka spaceruje beze mnie! Ja jej dam popalić! Ale co?! Nie była sama! Uhuhuhuhuhuh. Aż podskoczyłam w miejscu, oddaliłam się trochę i maksymalnie przycisnęłam głowę do szyby bo za uja nie mogłam zobaczyć kto to. 
Ale Clarie popieprzała tym korytarzemm.. jak stary osioł wołem! A chłopak za nią. Uhuhuhuuhh. 
Obeszli dookoła i Clarie zatrzymała się obok mnie siadając n ławce, a on poszedł dalej nawet się z nią nie żegnając. Cham. 
Omg, omg, omg! Przecież to ten juror! Ten lokowaty!
- Przespałaś się z nim żebyśmy przeszły dalej?! - krzyknęłam na cały głos, ludzie się na nas krzywo patrzyli, ale chyba nikt nie usłyszał. 
- Skarbie, dobrze się czujesz? - spytała z troską w głosie, pewnie w buzi miała jeszcze jego ślinę... chociaż... żeby tylko ślinę..
- Nie fifraj! Spałaś z nim!
- Co? Jakie fifraj? - zaśmiała się. 
- Nie, jednak z nim nie spałaś. - odezwałam się. Jeśli by z nim spała teraz panikowałaby że tak dre japsko, a ją to w ogóle nie rusza...
- Ej, ej, ej!- krzyknęłam po chwili. 
- Słucham? - spytała z uśmiechem.
- Mam nowe grzejniki w domu! Mamusia dzwoniła! - powiedziałam ucieszona. 
- Już widzę te wpisy na fejszuku i tłitterze. - zaśmiała się. 
- Nie mylisz się, już dodałam zdjęcia na fejszbuka i tłittera. No co? Musiałam zaszpanować. Ale ej, ej! - przerwałam jej śmianie się. - Mogę poślubić moje łóżko?! 
- Ooo, jak oni słodko razem wyglądają... - powiedziała Clarie patrząc na Ellie i tego blondyna grających na gitarze. Ale co mnie oni... ale i tak zrobię im zdjęcie i na tłittera wstawię!
Zaśmiałam się złowrogo dodając wpis. Omg, jestem fajna. Hahahahaha. 

___________________________________________

No cześć ;* 
Na wstępie chciałam przeprosić że tak dawno nie było rozdziału i że tak długo nie będzie, bo wyjeżdżam ;x

O mnie

Moje zdjęcie
Jestę lamą, burakię, pierogię. xd tak w skrócie, jestem Klaudia i piszę opowiadania o chłopcach z 1D. to chyba tyle ^^

Obserwatorzy